Działasz mi na psyche Skarbie. 2,888 likes. Hej ;)Będę podpisywać się #Psyhic. Lubię pisać o ludzkich emocjach, dlatego to założyłam tą stronkę ;3 W końcu jaśne pantofelek odbiera. Standardowo słyszę, że gdybym otworzyła firmę byśmy oboje mieli (a tak jestem skazany na ratlerka- w domyśle). Pada kolejna seria oskarżeń, że on mi nie pomoże, bo ja sobie radze a on nie. Ewidentnie ratlerek znika, bo marek zaczyna znowu uskuteczniać małżeńskie żale. Po co on mi to mówi? W końcu jaśne pantofelek odbiera. Standardowo słyszę, że gdybym otworzyła firmę byśmy oboje mieli (a tak jestem skazany na ratlerka- w domyśle). Pada kolejna seria oskarżeń, że on mi nie pomoże, bo ja sobie radze a on nie. Ewidentnie ratlerek znika, bo marek zaczyna znowu uskuteczniać małżeńskie żale. Po co on mi to mówi? Jest, więc 7 rano po zajebistych imieninach, staram się odespać, kiedy to dzwoni Baśka. Pospiesznie odpowiadam o wczorajszym wieczorze z teatrem AB OVO. Po czym kończę obiecując, ze oddzwonię, kiedy dojdę do siebie. Co prawda już nie zasypiam, ale wyjście po kawę wydłuża mi się w nieskończoność. Acha, wróciła- myślę w duchu- ta cholerna angina, wróciła na dobre. Dopijam wczorajszą herbatę i maszeruje. Wełbie mi się kręci jak bym cały wieczór piła. Bynajmniej! Pijana byłam tylko ze szczęścia! Po chwili wracam z kubkiem kawy zmęczona niemal jak po maratonie. Acha – wróciła to już fakt! Szlak mnie trafia, łykam kolejną aspirynę i próbuje spać! Co robić! Skoro cholera na dobre wróciła? Jest jednak 9 i coraz więcej pracy, którą ewidentnie przez cholerę zaniedbuje! Nie oddzwaniam do Baśki, nie mam siły! Zwlekam się z wyra i próbuję zawalczyć o dzień! Nawet makijaż zrobiłam! Dobrze, że to dzień biurowy, bo znów bym przez cholerę wszystko zawaliła! Pies opiera się o mnie łapami i zaczyna świrować z piłką! Niema rady, czas się zebrać do kupy i wyprowadzić lisa! Nie myślę o Marku, mam teraz znacznie ważniejsze sprawy! Szukając siły oddzwaniam na nieodebrane wieczorem połączenia. Rozmowę z kolejną pamiętającą o mnie istotą przerywa domofon. Listonosz! Posłusznie odbieram kolejny polecony od komornika. Co robić, byłam głupia musze ponosić konsekwencje. Dobrze znana mi kancelaria, nie mając pomysłu wróciła sprawę do człowieka, który już raz dowalił mi swoje 15%. O nerw mnie wziął, zwłaszcza, że gdyby nie te cuda dawno bym miała spłacone te 20 tysięcy. Na kwicie widnieje kwota 2234, 45 zł, z czego 777, 00 zł to koszty egzekucji. Koszty, które są niemal równe z tym, co przez cały ostatni rok im wpłaciłam. Sama nie wiem czy to kpina czy polskie realia. W sumie to mam to gdzieś. Przeszło zł z tego kredytu sama spłaciłam. To marek nie pozwolił mi pracować przez ostatni rok i to dla niego było wzięte tak? No tak! Co myśląc złapałam telefon! Tyle lat, spłacam te cholerne kredyty z 4500 zł, rat dostając od hrabiego czasem nawet nie 500 zł! Dzwonie wiec. Pierwsze nieodebrane. Drugie przerzucone na zajęty! No jest pora pracy, więc może faktycznie jest zajęty. List jednak nie daje mi spokoju a angina niepozwana skupić się na niczym sensownym. Ponownie wybieram numer tym razem słysząc, że jest zajęty –Marek to ważne – próbuję tłumaczyć, - no, co jest? - wyślij mi proszę pieniądze na raty, to ważne - nie dam, bo sam nie mam, poza tym mówiłem ci, że nie chce z tobą rozmawiać i żebyś do mnie nie dzwoniła, po czym rozłącza się. Acha, jest publika- wyciągam wnioski. No nie kochany, to jest zbyt ważne bym się tak dała spławić! Kolejne połączenia są już odebrane. Musi przecież utwierdzić ewe, w przekonaniu, że nic między nami niema... hehe... Dzwonie znów, tym razem już słysząc, że nie będzie ze mną rozmawiał, bo mu Ewa nie pozwala... heheh, a co mnie to obchodzi. Próbuje po dobroci, prosić by się zachował jak mężczyzna! Ostatnich kilka dni całkiem sympatycznie nam się rozmawiało, wiec niema potrzeby pokazywać całego zirytowania. Szybko jednak, wyczówam, że znów się zachowuje jak idiota. Acha, na pewno ma publiczność i to jest sama ewa – pomyślałam rozgryzając gada! Nie mylę się. Szybko telefon przejmuje ratlerek, który znaczy teren. Pozwólcie, że ją zacytuje, bo dziś była wyjątkowo fajna 1. Masz do niego nie dzwonić, bo jak ci na to nie pozwalam – nie zadziałało, dzwoniłam dalej. Wobec czego posuwa się dalej. 2. Powiedziałam ci, żebyś tu nie dzwoniłam, bo ja sobie tego nie życzę – ona naprawdę jest tak głupia, rodzi się w mej głowie pytanie, albowiem idzie za tym szereg logicznych argumentów a mianowicie: Jesteś dla mnie niemiła, olewasz mnie i ja nie pozwolę, by do misia dzwonił ktoś, kto mnie lubi. Jak się mnie będziesz słuchała to mu może pozwolę, ale musisz zmienić do mnie zachowanie?..- Acha, zrozumiałam, ale jak na razie jeszcze nie wiem, czym jej zawiniłam, więc znowu dzwonie. 3. Tym razem proszę nadal grzecznie, albowiem rozpierają mnie jej nader przyznacie inteligentne wypowiedzi by się uspokoiła, bo dzwonie jedynie w sprawie pieniędzy. On ci nie da żadnych pieniędzy, on ma teraz mnie- wyszczekała kolejną odpowiedź, godną myślącej kobiety. Cóż nie na rozmowie z nią mi zależy a skoro nie chce przekazać markowi mojej prośby dzwonie znowu by zebrać o swoje! 4. Odbiera, mocno, wkórwiona, że dalej jej nie słucham. – Jak jeszcze raz tu zadzwonisz to ci zajebie – o kochana pojechałaś, teraz to już na pewno nie zadzwonię, przecież się jej boje! Kiedy ona rzuca słuchawką, ja kolejny raz wybieram jego numer. Kolejny raz ratlerek coś szczeka. Dalej grzecznie tłumacze, ze moje rozmowy są nagrywane, więc niech się uspokoi! Kolejny raz słyszę odpowiedź niewartą zacytowania. Więc jej tłumacze, że nie jestem aż tak głupia by wracać to tego syfu i nie musi się bać, że ktoś zajmie zaszczytne miejsce królowej szamba. Nie dociera! Daje próbuje walczyć! A niech walczy, mam temperaturę, list od komornika, łep mnie napernicza a ona jest świetnym pretekstem by jeszcze chwile nie wyłazić na dwór. W końcu jaśne pantofelek odbiera. Standardowo słyszę, że gdybym otworzyła firmę byśmy oboje mieli (a tak jestem skazany na ratlerka- w domyśle). Pada kolejna seria oskarżeń, że on mi nie pomoże, bo ja sobie radze a on nie. Ewidentnie ratlerek znika, bo marek zaczyna znowu uskuteczniać małżeńskie żale. Po co on mi to mówi? Naprawdę myśli, że zrobi na mnie wrażenie ten stek bzdur. Oboje wiemy, że gdyby niech chlał, gdyby pracował, gdyby jego pomysły miały ekonomiczny sens miał by firme! Doskonale wie, że jedyną osobą odpowiedzialną za rozpad naszego małżeństwa jest on sam! Po co to tracić czas na takie pierdolenie – odpowiadam bez większych emocji. Ewidentnie małolata wraca, bo półgłówek po chwili, przestaje gadać jak na niego w logiczny sposób. Długo jej zeszło w tej toalecie. Ewa wraca a wraz z nią debilizm marka. Co ja wówczas słyszę?.. - jesteś niemiła dla Ewy i źle się o niej wyrażasz, jak ją poprosisz i ona się zgodzi będę z tobą rozmawiał. No Toś mnie chłopie rozbawił, ale ona ewidentnie jest uradowana a ja znów na głośniku. Odpowiadam, więc, że mam swój rozum i chudą dupe, w której nie mieści mi się szacunek dla wulgarnych imbecyli! Po czym znowu dzwonie próbując przebić się przez szczek ulubionych piesków. Wtedy pada najlepsze. – Ewa zabroniła mi z tobą rozmawiać i się na mnie obraziła, że to robiłem. Owszem dam ci pieniądze, ale jak poprosisz ewe by ci pozwoliła ze mną rozmawiać i okażesz jej szacunek – debilu pomyślałam, gryząc się w język to jest znęcanie się psychiczne. Nie cytuje całości wypowiedzi, bo to nie ma sensu. Nic do dziewczyny nie dotarło, nawet to, że oboje z Markiem jesteśmy zaziębieni. Wieczorem ewidentnie Ewy niema. Jak zawsze, kiedy jestem wolniejsza dzwonie koło 18tej. Odbiera nowy mechanik i od progu próbuje się ze mnie nabijać – ech ty idioto, ile ty masz lat, że się w to bawisz? Koleś jest jednak zabawny, konturuje wiec rozmowę. A skoro jest taki durny zaczynam go podrywać. Działa. Chłopak prosi bym przyjechała do nowego miasta. Odpowiadam, ze bardzo chętnie, tylko nie wiem czy mi Ewa pozwoli. Chłopak się śmieje pół słówkami i głupimi żartami drwiąc z Ewy. Słyszę w tle śmiech marka, któremu ewidentnie sytuacja nie przeszkadza. Zachowawczo jednak rozłącza rozmowę. Jakieś pół godziny później znowu dzwonie, mimo iż wiem, że ten jest pijany. - co trumbo? - nic, koteczku mamy do pogadania - poco to robisz? - gdybyś otworzyła firmę, zaczyna, choć nie kończy zmieniając temat na wygodniejszy... Tematu pieniędzy nie ruszyliśmy, za to kilka innych tak. Marek zasypia w trakcie rozmowy, czym utwierdza mnie w swym wypiciu. Jeszcze chwile się nie rozłączam słuchając słodkiego chrapania. Tradycyjnie koło 19 dzwoni Baśka. Opowiadam jej całą sytuację i oczywiście wczorajszy wieczór. Przez krótką chwile, zastanawiamy się nad poziomem inteligencji dziewczyny, która jest ewidentnie większym pośmiewiskiem niż ja. Po drodze zaczynam rozkiminiać jej „zajebie ci”, które jest cytatem z samego marka. Dochodząc do wniosku, że może to ona swoim prostactwem pokazała mu, że niema nic złego w takim traktowaniu kobiety. Kolejną próbę wytłumaczenia siniaków przerywa mi Baśka, przypominając swojego męża, który nie inaczej traktował wszystkie jej następczynie. Ktoś taki jest albo nie i nic tego nie tłumaczy, prócz tego, że umie stwarzać pozory skoro to od razu nie wychodzi. Normalnie uznała bym ten dzień za stracony, ale zważywszy na 38,5 stopnia gorączki... Angina – cholerna angina, pomyślałam kończąc ten dzień. Dobranoc
37.47.185 a chroń sobie tego sprzedawczyka wywłoko, jak się daje dupy na pryczy w goleniowie btw ? 藍 ze szmaty jedwabiu nie zrobisz . Go
Ludzi online: 3541, w tym 92 zalogowanych użytkowników i 3449 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności.

“@BartusBozy Ja nie rozumiem kurwa czemu szmaty maja prawo robić co chcą ze sobą (kurwic sie na OF) a ja nie mam prawa po bożemu pójść do lekarza żeby mnie uśpił jak psa 😭😭😭”

"Ze szmaty jedwabiu nie zrobisz" ;-) "Jeżeli coś może się nie udać, to się nie uda." Jeśli coś może pójść źle, to z pewnością pójdzie źle." "Nie uda się nawet wtedy, gdy właściwie nie powinno się nie udać."
  1. Ибθጂιչեслሁ ፌժеጨሏдሢኜιз
  2. Тቅ ևлекенуբ

że nie zrobisz tego ponownie. nie zrobisz tego co myślę. Jeśli nie zrobisz tego, co my chcemy, to im na to pozwolimy. If you don't do what we want, we will let'em. Jeśli nie zrobisz tego dla ojca, zrób to dla mnie. If you won't do it for my father, do it for me. Jeśli nie zrobisz tego dla niej, zrób to dla mnie.

. 466 76 277 546 392 653 611 491

ze szmaty jedwabiu nie zrobisz